GEORGE EZRA NA WARSZAWSKIM TORWARZE [RELACJA]

W sobotę 20 października brytyjski muzyk i songwriter George Ezra zagrał swój drugi koncert w Polsce, a pierwszy w Warszawie. Początkowo wydarzenie miało odbyć się w Progresji, jednak z powodu dużego zainteresowania zostało przeniesione na Torwar. Była to słuszna decyzja, bo dosyć spora hala w sobotni wieczór wypełniła się prawie po same brzegi.  

Pomimo tego, że otwarcie drzwi Torwaru zaplanowanie było dopiero na 18:00 pod halą już od wczesnych godzin porannych czekali najwierniejsi fani owinięci w złociste koce termiczne.

Równo o 20 na scenie pojawił się support – Ethan Barnett występujący pod pseudonimem Ten Tonnes. Chłopak prywatnie jest bratem George-a. Najpierw trochę ubolewałam nad tym, że nie wystąpiła w tej roli Sigrid, tak na trasie jak w Wielkiej Brytanii, ale młody chłopak wypadł na prawdę rewelacyjnie i rozgrzał zebranych grając swoje największe hity – między innymi G.I.V.E. i Cracks Between. Muzyk po skończonym secie wyszedł na korytarz, gdzie samodzielnie sprzedawał płyty i inne gadżety na stoisku i robił zdjęcia z fanami.

Po supporcie nastąpiła półgodzinna przerwa, a z głośników rozbrzmiały przeboje wszechczasów – między innymi Don’t Stop Me Now zespołu Queen. Ludzie w oczekiwaniu na gwiazdę wieczoru śpiewali, a nawet tańczyli. Widać było, że są naładowani niezwykle pozytywną energią.

Punktualnie o 21 na scenie pojawił się George Ezra wraz ze swoim zespołem. Występ rozpoczął od utworu Don’t Matter Now ze swojego najnowszego albumu Staying at Tamaras. Już od pierwszych chwil było widać niesamowicie dobrą interakcję z publicznością. Od samego początku koncertu byłam pod wrażeniem jego niskiego głosu, który na żywo brzmi jeszcze lepiej niż na nagraniach, co nie zdarza się w przypadku każdego muzyka.

W czasie, gdy George śpiewał jeden ze swoich największych i najspokojniejszych hitów – Barcelona ludzie włączyli latarki w swoich telefonach i cały Torwar wypełniło jasne światło. Był to jeden z bardziej wzruszających momentów tego wieczoru.

Podczas piosenki Pretty Shining People fani podnieśli w górę specjalnie przygotowanie kartki z napisem nawiązującym do tytułu piosenki – PRETTY SHINING POLAND. Muzykowi akcja spodobała się tak bardzo, że po koncercie dodał na swojego Instagrama zdjęcie uwieczniające właśnie ten moment.

Następnie rozbrzmiały takie piosenki jak Listen to the Man, Saviour I Did You Hear the Rain?. Tuż po nich Ezra zaśpiewał Paradise, czyli jeden z singli z ostatniego albumu. Torwar bardzo ożywił się przy tej piosence. Wszyscy skakali, śpiewali i widać było, że George jest zachwycony odbiorem jego muzyki.

Po tym szaleństwie muzyk nieco zwolnił tempo śpiewając spokojne Song 6 z pierwszego albumu. Pozostając w spokojnym, wręcz melancholijnym tempie jako kolejny utwór usłyszeliśmy Hold My Girl, które niewątpliwie jest jedną z najbardziej przejmujących i nasyconych emocjonalnie kompozycji Ezry. Na niejednej twarzy widać było łzy wzruszenia. Sama dałam się ponieść emocjom i miałam łzy w oczach przez większość piosenki. W czasie Hold My Girl znów pojawiły się latarki, co jeszcze bardziej wpłynęło na podniosłość tego momentu. 

Później usłyszeliśmy jeszcze kilka hitów, w tym między innymi Sugercoat i Blame it On Me – od tej piosenki zaczęła się moja przygoda z twórczością tego Pana i jest to też jeden z moich ulubionych utworów w jego repertuarze. Cieszę się bardzo, że setlista była bardzo zróżnicowana i na zmianę słyszeliśmy po mniej więcej tyle samo utworów z obu albumów. 

George pożegnał się z nami piosenką Budapest. Zanim zaczął śpiewać opowiedział śmieszną historię o tym, jak pojechał na wycieczkę z zamiarem odwiedzenia tytułowego miasta, ale po drodze zatrzymał się w Szwecji gdzie akurat odbywała się Eurowizja. Upił się wtedy w parku ze znajomymi i w rezultacie przegapił swój pociąg do Budapesztu. Po tym utworze George i jego zespół opuścili scenę, ale wszyscy wiedzieli dobrze, że to jeszcze nie jest definitywny koniec tego wieczoru. Ezra i jego muzycy powrócili jeszcze na chwilę, aby wykonać dwie piosenki – Cassy ‘O i Shotgun. Muzyk obiecał, że wróci do nas szybciej niż się spodziewamy i trzymam go za słowo, bo ten koncert to było coś naprawdę niesamowitego.