„Ludzie są najfajniejsi” – wywiad z Kamp!

Jeden z ciekawszych zespołów na polskiej scenie muzycznej, trio, które wyznaczyło nowe trendy w świecie muzycznym. Kamp!, bo o nich mówię, to moim zdaniem najlepszy zespół jeśli chodzi o synth pop. Ja złapałam ich na chwilę przed koncertem podczas Fest Festivalu i efektami tej rozmowy dzielę się z Wami.

  1. Jakie jest Wasze pierwsze wspomnienie muzyczne?

Michał: „Kokomo”, The Beach Boys.

Tomasz: Dobre, moje w sumie mogłoby być podobne. Nie wiem jakie mam pierwsze wspomnienie muzyczne, pewnie jakieś Al. Bano i Romina Power, bo mam to we krwi.

  1. Porozmawiajmy chwilę o początkach zespołu. Jak to się stało, że gracie razem i kto lub co stoi za nazwą?

Michał: Ja raczej stoję za nazwą.

Tomasz: Stało się tak, że się poznaliśmy i stwierdziliśmy, że nikt w tym kraju nie robi muzyki takiej, jaką byśmy chcieli.

Michał: Więc ją zrobiliśmy.

  1. Jesteście na polskiej (i nie tylko) scenie muzycznej od dziesięciu lat. Jak przez ten czas zmienił się odbiór Waszej muzyki?

Michał: Zmieniła się na pewno branża. Jeśli mówimy o Polsce to my trochę przetarliśmy szlaki i nikt się nie dziwi, że zespół gra bez perkusji. To jedna z rzeczy, która się zmieniło.

Tomasz: Powstało dużo więcej form muzycznych. Kiedy zaczynaliśmy były cztery gatunki muzyczne. Brzmi jakbyśmy byli dinozaurami, ale faktycznie wtedy albo się grało rocka, albo hip-hop, albo elektronikę albo pop. Teraz wszystko jest pomieszane ze wszystkim, weszła postmoderna i to jest super. Branża dojrzewa i jest coraz lepiej. Przez te dziesięć lat dużo się zmieniło na dobre.

  1. Stworzyliście własną wytwórnię płytową. Dlaczego?

Michał: Dlatego, że w momencie, kiedy chcieliśmy wydać naszą muzykę nie było miejsca, które byłoby godne, żeby to zrobić sensownie. Małe wytwórnie robiły artystów, którzy nagrywali szum i wypuszczali to jako płytę, i takich płyt wychodziło czterdzieści w miesiącu. Mówię zupełnie poważnie, takie wytwórnie były wtedy w Polsce, dlatego postanowiliśmy założyć własną.

Tomasz: Nie było nic pomiędzy mainstreamem a undergroundem.

  1. Macie na swoim koncie m.in. Opener, Audioriver, ale też The Great Escape w Brighton, SXSW w Austin czy Liverpool Sound City. Który festiwalowy występ wspominacie najlepiej i dlaczego?

Tomasz: Exit w Serbii, ale bardzo dobrze wspominamy też festiwale w Czechach, na których gramy dosyć często. Ich festiwale zawsze są na totalnym luzie i myślę, że w tej kwestii możemy się sporo nauczyć od Czechów.

Michał: Mam wrażenie, że Fest Festival jest bardzo czeskim festiwalem, w dobrym sensie. Jest bardzo duża różnorodność artystów, co powoduje, że ludzie się mieszają i nie ma jednego kręgu tematyczno-modowego, tylko jest to bardzo pomieszane i to jest fajne.

  1. Skąd czerpiecie inspiracje?

Tomasz: Z życia.

Michał: Z życia i ludzi. Ludzie są najfajniejsi.

  1. W jednym z wywiadów znalazłam informację, że rozważacie rezygnację z tłoczenia płyt. Nie uważacie, że to może negatywnie wpłynąć na tę część fanów, którzy lubią mieć ulubione albumy fizycznie na półce?

Michał: Fakt, zastanawialiśmy się nad tym, ze względów ekologicznych. Plastik zostaje, dlatego poprzednia płyta była wydana w opakowaniach zrobionych ze zrecyklingowanych pudełek płytowych. Od tego czasu dowiedzieliśmy się sporo nowych rzeczy w tym temacie i okazuje się, że przechowywanie informacji w serwerowniach pochłania ogromne ilości energii, więc chyba finalnie będziemy grali tylko koncerty (śmiech).

  1. Wasze koncerty są zaplanowane od A do Z, czy bawicie się w improwizacje?

Michał: Wcześniej koncerty były bardzo mocno zaplanowane, teraz nowy set, który gramy jest bardziej improwizowany. Dla nas jest to duża zabawa, bo sami finalnie nie wiemy, jak to się skończy.

  1. Miałam przyjemność być na dwóch Waszych koncertach i gdybym miała wybrać jedno, najlepiej opisujące je słowo, to byłaby to energia. Co Was nakręca?

Tomasz: Im lepiej nam wychodzą koncerty tym bardziej nas to napędza, serio. To tak działa.

  1. Od premiery „Dare” minął rok. Szykujecie już materiał na kolejny krążek, czy fani nie mają póki co na co czekać?

Michał: Przyspieszymy na pewno.

Tomasz: Nie wiem czy wydamy płytę, ale na pewno coś wydamy.

Michał: Jak się zepniemy to może jeszcze w tym roku. Nie wiadomo jakie to będzie długie, ale myślę, że przerwiemy ten zaklęty krąg trzech lat.

  1. Jak nastroje przed koncertem?

Michał: Bardzo dobre.

Tomasz: Kończymy jedną scenę i to jest zawsze dobra sytuacja. Właściwie, kończymy cały festiwal, więc myślę, że będzie dużo ludzi, którzy mogą poznać nasz zespół, a ci, którzy już znają dostaną to, co chcą.

Michał: Jesteśmy w bardzo dobrej formie koncertowej.

Tomasz: No jaramy się, co tu dużo mówić.