Arkadiusz Stankiewicz / Gazeta.pl

[RELACJA] Olsztyn Green Festival – dzień I.

Olsztyn przez dwa dni brzmiał dosłownie w każdym gatunku muzycznym. Nie brakowało alternatywy, rapu czy elektroniki – a nawet spokojniejszych brzmień. Dwie sceny skupiły słuchaczy z całej Polski, a o poziomie line–up’u świadczy wyprzedanie wszystkich biletów na długo przed rozpoczęciem festiwalu.


Piątkowy dzień upłynął pod znakiem muzyki alternatywnej w każdym możliwym jej znaczeniu. Dużą scenę skradł Dawid Podsiadło, który po półtorarocznej przerwie powrócił do koncertowania. I to właśnie na jego koncercie publiczność bawiła się najliczniej. Kiedyś unikałam muzyki Dawida jak ognia, teraz nie mogę wyrzucić jej z głowy i z ogromnym szacunkiem podchodzę do twórczości Podsiadło, która ciągle się rozwija i zaskakuje. Olsztyński koncert był nie tylko przypomnieniem największych hitów wokalisty, ale także częściową prezentacją nadchodzącego albumu, nad którym prace muzyk zakończył na krótko przed festiwalem.

Małomówny, skromny i jednocześnie wyjątkowo utalentowany – Kortez swoją muzyką potrafi rozkleić nawet najtwardszych słuchaczy. Delikatne brzmienia sprawiły, że kilkunastotysięczna publiczność zastygła wsłuchana w przemyślane i życiowe teksty. I niezależnie, czy muzyk na scenie był sam, z zespołem, czy grał na pianinie lub przygrywał na gitarze – wszystkie oczy były skierowane wyłącznie na niego, również moje.

Nie zaskoczyły mnie szczególnie występy Comy czy Arka Jakubika, bo muzykę znałam i właściwie wiedziałam, czego się spodziewać, więc oceniam je jako poprawne. Natomiast w piątkowy wieczór rozczarował mnie w szczególności jeden występ – mowa tu o Natalii Nykiel, która na płycie brzmi dobrze a na żywo jest przereklamowana. Może i Nykiel ma możliwości, ale strojem i tańcem nie nadrobi wrażenia, że każdy wydany przez nią dźwięk był nieco wymuszony. Nie trafiła do mnie także twórczość Otsochodzi, pomimo wszelkich starań. Za to doskonale małą scenę otworzyła Rosalie. – która już wielokrotnie udowodniła, że na scenie czuje się jak ryba w wodzie. I nie przeszkodził jej lejący się z nieba żar. Anię Rusowicz i jej zespół niXes miałam okazję usłyszeć po raz pierwszy w życiu i zrobiła na mnie dobre wrażenie. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że wrócę wkrótce na jej koncert.

Olsztyn Green Festival zachwyca mnie od dawna – dwudniowe widowisko urzeka otaczającą go naturą, muzycznymi dźwiękami wypełniającymi słuchaczy i ogromem możliwości, które czekają na bywalców na terenie festiwalu. To nie tylko muzyczne święto, ale i doskonała okazja by rozwinąć się ekologicznie, na tle sportowym czy w kwestii mody. Wszystko to można znaleźć na Olsztyn Greenie, ale i jeszcze więcej! Smacznie zjadłam, skoczyłam na bungee, spotkałam ulubionych muzyków w newsroomie i pograłam w ciekawe planszówki – a jak było pod muzycznym względem? Pierwszy dzień z czystym sumieniem oceniam na piątkę z plusem!


Więcej:

Olsztyn Green Festival na Facebooku

Strona WWW