[WYWIAD] MICHAŁ SZCZYGIEŁ: „W ŻYCIU NA NIC NIE DA SIĘ PRZYGOTOWAĆ”

Michał Szczygieł to finalista tegorocznej edycji programu The Voice of Poland, w którym był jednym z faworytów. Jak na jego sukces reagują bliscy, jakie plany ma na przyszłość, na kim się wzoruje? Na te i wiele innych pytań odpowie nam w poniższym wywiadzie.

Większy rozgłos zyskałeś dzięki udziale w programie The Voice Of Poland. Był to Twój pierwszy występ przed większą publicznością? A może wcześniej brałeś udział w jakichś konkursach muzycznych?

Opowiem Wam fajną historię. W trzeciej podstawówce, gdy byłem jeszcze mały i nieśmiały, nauczycielka z mojej szkoły chciała, żebym zaśpiewał na konkursie muzycznym organizowanym w Starym Sączu. Zaprezentowałem tam piosenkę „Rudy, rudy rydz”, zajmując tym samym pierwsze miejsce. Od tego czasu co roku jeździłem na konkursy do Starego Sącza, głównie dlatego, że chciałem mieć podwyższone zachowanie, ponieważ byłem troszkę niegrzeczny w szkole (śmiech). Nie interesowałem się wtedy jednak muzyką na poważnie, ważna była dla mnie tylko piłka nożna. Dopiero w liceum z powodu kontuzji przestałem uczęszczać na treningi i pomyślałem, że może czas wziąć się na poważnie za śpiewanie. Troszkę jednak odganiała mnie od tego myśl, że nie uczę się śpiewać, ale ludziom podobało się to na tyle, że chcieli słuchać moich wykonów. Pojechałem więc ze znajomymi do Warszawy, gdzie znalazłem się na wewnętrznych przesłuchaniach do The Voice Of Poland. Pół minuty przed wejściem zmieniłem piosenkę z „Another Love” Toma Odella na „Sailling” Kamila Bednarka. Pomyślałem sobie, że wezmę piosenkę, którą wybrałoby mało osób.

Na przesłuchaniach w ciemno najpierw swój fotel odwrócił Michał Szpak a później Andrzej Piaseczny. Wybrałeś drużynę Andrzeja, dlaczego?

Andrzej podobał mi się jako człowiek, może nie wybrałem go ze względu na zamiłowanie muzyczne, ale dlatego, że chciałem głównie śpiewać polskie piosenki. Po prostu mnie tym przekupił (śmiech). Andrzej bardzo fajnie przyjął mnie w swojej grupie. Chociaż wygląda na bardzo stonowaną osobę, to prywatnie jest bardzo sympatycznym, wyluzowanym człowiekiem. Bardzo podobało mi się to, że nie wywierał na mnie presji. Dwie minuty treningu z takim artystą były cenniejsze niż pięć godzin z kimś, kto uczy śpiewać w szkole muzycznej. Oprócz tego, że jest genialnym wokalistą to cała jego postać to wizerunek artystyczny, który jest jego znakiem rozpoznawczym. On nie wykreował sobie tego wizerunku na potrzeby swojej kariery, tylko ten wizerunek wykreował jego karierę. I to jest naprawdę bardzo fajne i naturalne.

Jak radzisz sobie z rozwojem swojej kariery ?

Zawsze byłem dobry w improwizowaniu, więc dobrze radzę sobie z nowymi sytuacjami, nie wiadomo jednak, jak będzie w przyszłości. W życiu na nic nie da się przygotować, codziennie zdarzają się sytuacje, o których nie myśleliśmy, że mogą się zdarzyć. Czasem trzeba liczyć mocno na siebie, nie dawać wszystkiego, co masz, tak, żeby ktoś nie miał decydującej roli w tym, na co sobie pracujesz, bo najważniejsze jest mieć wszystko pod kontrolą. Dobrze iść czasami na całość, ale jednak małymi krokami też można dojść do wielkich osiągnięć, czując się w ten sposób bezpieczniej.

Jak znajomi zareagowali na twoją nagłą sławę?

Nigdy nie wymuszałem na nikim koleżeństwa ze mną, nigdy też nie próbowałem przypodobać się osobom, w których nie widzę szczerości i bezinteresowności koleżeńskiej, więc nie miałem do czynienia z osobami, które są ze mną, aby wynieść jakieś korzyści. Znajomi zareagowali bardzo dobrze, nic nie zmieniło się w naszej relacji.

A Twoja dziewczyna? Jest trochę zazdrosna?

Mam super wyrozumiałą dziewczynę, staram się codziennie utwierdzać ją w tym, że ona jest najjaśniejszym punktem tego wszystkiego, jest dla mnie ogromnym wsparciem i ufamy sobie nawzajem.

 

Zdarza Ci się, że ludzie podchodzą do Ciebie na ulicy i proszą o zdjęcie lub autograf?

Zdarza się, nie wiem, jak będzie za kilka miesięcy czy lat, ale teraz podchodzę do tego na luzie. Z szacunku do nich, chętnie robię sobie z nimi zdjęcia. To właśnie Ci ludzie pozwalają mi robić to, co lubię i to oni dają mi szansę na rozwój mojej kariery. Dlatego właśnie szanuję każdego, kto do mnie podejdzie prosząc o wspólne zdjęcie czy autograf.

 Trudno było Ci pogodzić treningi w The Voice Of Poland z nauką w liceum?

Jestem strasznym leniem i nawet gdybym nie miał treningów to i tak bym się nie uczył (śmiech). Idę przez życie po swojemu, nie podporządkowuję się systemowi i to ukształtowało mnie jako człowieka i myślę, że gdybym poddawał się wszystkiemu dookoła, to nie byłbym taką osobą jak teraz i byłbym takim człowiekiem, którego nie polubiliby inni. Czasem są takie zdarzenia, niezależne od logicznego myślenia, które trzeba przyjąć do wiadomości.

W tym roku pisałeś maturę. Wybierasz się na studia?

Teoretycznie planuję, ale w praktyce zobaczymy, jak wyjdzie. Nie wiem jeszcze dokładnie, gdzie chciałbym studiować i jaki kierunek wybrać, ale wierzę, że wszystko wyjdzie w praniu.

Teraz przejdźmy do tego, co interesuje nas najbardziej a mianowicie- opowiedz nam o swoich planach związanych z twoją pierwszą płytą.

Współpracuję z fajnym producentem, którego ksywki nie wymienię (śmiech) i szykujemy bardzo fajne rzeczy, zupełnie inne niż to, co robię teraz, a poza tym myślę, że będę współpracował z artystami z Universal Music, z którymi stworzymy płytę. Chciałbym zrobić na płycie co najmniej dwie kolaboracje, zobaczymy jednak, jak pozwoli na to czas. Płytę chciałbym zrobić w podobnym klimacie jak singiel, bo jakby nie było on na pewno będzie częścią tej płyty. Myślę, że zrobię po prostu dobrą, komercyjną płytę. Taki mam plan i tego będę się trzymał. Mam nadzieję, że zrobię tę płytę możliwie dobrze i szybko. Chciałbym wydać ją na jesień tego roku lub na przyszły rok.

Jest ktoś, z kim bardzo chciałbyś nagrać duet w przyszłości?

Marzą mi się kolaboracje rapowe w moich kawałkach, sam za parę lat planowałbym wydać typowo rapową płytę. Na tą chwilę nie da się powiedzieć, z kim chciałbym zrobić numer, ponieważ ktoś może zupełnie nie pasować do tego, co zaplanuję.

Masz jakiś autorytet w świecie muzycznym?

Szczerze mówiąc, nie jestem w stanie wskazać kogokolwiek, kto byłby dla mnie jakimś wzorem, mentorem, na którym chciałbym się wzorować. Ja zaczynałem typowo od ulicznych rapów i właściwie przez cały czas słucham głównie tego gatunku.

A chciałbyś zaśpiewać z kimś kogo poznałeś w The Voice Of Poland? Utrzymujesz kontakty z kimś z programu?

Zdecydowanie tak, cały czas mam kontakt ze wszystkimi finalistami, jak i z Magdą Krzemień, Agą Dębowską. Mam nadzieję, że w przyszłości nagram coś z uczestnikami Voice’a, bo są to bardzo ciekawe osobowości z fajnymi wokalami.

A jak wygląda Twój kontakt z Andrzejem Piasecznym?

Kilka razy widzieliśmy się na koncertach, zaprosił mnie także na swój koncert w Krynicy-Zdroju, grałem z nim także na Torwarze 26 grudnia. Czasami spiszemy się jakoś na Instagramie, ale każdy ma własne życie. Andrzej ma teraz masę koncertów, robi następną płytę, ja też mam swoje zajęcia i powoduje to, że nie da się utrzymać jakiegoś bliższego kontaktu przez cały czas. Wiem jednak, że mam od niego wsparcie, wiele razy mówił mi, żebym odzywał się do niego, jeśli będę potrzebował jakiejś rady czy pomocy. Czuję, że gdybym miał jakiś większy problem, to nie zostanę sam.

Stresujesz się przed dużą publicznością czy raczej zawsze jesteś spokojny i wyluzowany?

Zawsze jest jakaś adrenalina i trema, ale The Voice Of Poland dużo mi dał, po programie stałem się pewniejszy siebie. Teraz traktuję to bardziej jako zabawę. Mimo wszystko dobrze jest się troszeczkę stresować, tak zwany „pozytywny stres” podciągnie trochę twoje umiejętności, tam, gdzie czasami nie da rady ciało, tam pomoże Ci adrenalina, doda Ci energii, którą poczują ludzie na koncercie. Wiadomo, czasami są momenty, że nie masz ochoty iść na próbę, ale musisz się przemóc i dla innych i dla jakości tego, co robisz, to hartuje twój charakter i potem jesteś sobie wdzięczny, że jednak włożyłeś w to kawał pracy.

A jakie masz hobby oprócz śpiewania?

Ostatnio strasznie się obijam (śmiech), ale powoli wracam na siłownię. Znowu zacznę też jeździć z kolegami na orliki, jestem również fanem anime, uwielbiam rano w niedziele zrelaksować się przy kilku odcinkach, aby potem móc robić dalej swoje. Nie chcę też robić miliona rzeczy, bo jak jest się dobrym we wszystkim, to tak naprawdę nie jest się dobrym w niczym. Nie chcę wymuszać na sobie jakichś pasji, ale za jakiś czas chce wrócić także do rekreacyjnej jazdy na rowerze. Jak byłem młodszy, jeździłem na crossach i quadach, tak więc może wrócę też do mojej pasji, jaką była motoryzacja. Przede wszystkim stawiam jednak na rozwój zawodowy i artystyczny, jedno z drugim się łączy, bo w dzisiejszych czasach artysta to też trochę zawód. Póki mam siłę, nie wymuszam na sobie żadnych większych odpoczynków, bo jak na razie jest mi to niepotrzebne.

Planujesz mieszkać w rodzinnym mieście czy jednak większe miasto takie jak Kraków czy Warszawa?

Jeśli chodzi o mobilność, to oczywiście wygodniej byłoby mieszkać w większym mieście. Osobiście jednak nie ciągnie mnie do aglomeracji, wolę jednak wieś. Myślę, że jeśli będę studiować, to na pewno przeprowadzę się do większego miasta, ale jeszcze się nad tym zastanowię.

Na koniec opowiedz nam co nieco o swoim debiutanckim singlu „Nic tu po mnie”. O czym jest, gdzie był kręcony teledysk?

Singiel powstał dosłownie w dwa dni na potrzeby programu The Voice Of Poland, jednak do oficjalnej premiery singla wprowadziliśmy kilka zmian. Uczestniczyłem w tym od nagrania pierwszych gitar do pisania tekstu przez Patryka Kumóra. Miałem bardzo duży wpływ na mój singiel, nakierowałem na klimat, formę, tematykę i bardzo podobało mi się to, że Patryk się tego kurczowo trzymał, wyciągnął z tego, ile się dało. Był jeden moment, kiedy uważałem, że mój utwór nie jest zbyt dobry i nie chciałem go nigdzie puszczać, ale po czasie nabrałem większej pewności i stwierdziłem, że jednak nie jest to takie złe (śmiech). Teledysk jest wizytówką piosenki, wynajęliśmy fajny apartament, dostałem scenariusz i zaczęliśmy nagrywanie. Klimat na planie był bardzo fajny, ciągle się śmialiśmy. Co ciekawe pierwszy raz w radiu swoją piosenkę usłyszałem w taksówce w drodze na wywiad dopiero po trzech miesiącach od premiery.