Korwek x Pavlo to dla mnie duet zagadka. Pojawili się nagle, chyba, że to moja ignorancja muzyczna i po prostu, jak zwykle, nie zauważyłam perełki na polskim rynku muzycznym, co jest jak najbardziej prawdopodobne i za co obu Panów z góry przepraszam. Wracając jednak do głównej myśli: dostałam odsłuch. Puściłam na ślepo, myśląc, że pierwsze przesłuchanie zrobię podczas wykonywania innych czynności. Błąd. Nie byłam w stanie skupić się na niczym innym od pierwszej, do ostatniej nuty.
Zacznijmy od początku. Bardzo, ale to bardzo szanuję pomysł na tytuł albumu, jak i na konsekwencję z tytułami kawałków. Ile razy byłam w sytuacji, kiedy na pytanie o ulubiony utwór danego wokalisty odpowiadałam „yyy.. no ten z tym”. Korwek x Pavlo sprawili, że teraz z dumą powiem „Ta z Odchodzeniem” z albumu „Ta z piosenkami”. Można? Można, jest to szalenie kreatywne, a ja kreatywność lubię.
Płytę otwiera „Ta z Kosmosem„, tu od pierwszych sekund Panowie serwują nam ciekawe, elektroniczne brzmienie połączone z poetyckim tekstem. Zwykle elektro kojarzy mi się z czymś prostolinijnym, jednak nie w tym wypadku. Kiedy zamykam oczy czuję się trochę jak w „Alicji z Krainy Czarów”, z tym, że zamiast dziwnych grzybów, mam dla siebie cały kosmos.
„Ta z Odchodzeniem” jest moją ulubioną piosenką z albumu, chociaż za każdym razem doprowadza mnie do łez. Nie podejrzewałam się o aż tak daleko posunięty masochizm, jednak kiedy jedną ręką ocieram łzę, która dziwnym trafem płynie po policzku, to drugą odruchowo włączam to samo kolejny raz. Jeśli Korwek x Pavlo byli w stanie ruszyć mnie to gwarantuję, że ruszą każdego.
Singlem promującym wydawnictwo jest „Ta z Nogami”, w którym pada znamienne hasło „ze mną tańcz, czy chcesz czy nie”. Ja w sumie chętnie, jeśli ktoś mnie pyta o zdanie. Zauważyłam, że lekko bujam się do rytmu, więc albo znowu wypiłam za dużo kawy, albo faktycznie ten kawałek ma w sobie coś podrywającego do tańca.
Pierwsze nuty „Tej z Kocem” mocno przywodzą na myśl twórczość Lukasa Grahama. Cały utwór jest nastrojowy, spokojny, „wieczorny”. Ma w sobie coś z kołysanki, która oddala problemy dnia codziennego i otula kocykiem.
„Ta z Czarnym Kotem” jest trochę jak tytułowe zwierzę. Nieprzewidywalna, indywidualna, intrygująca. Lubię melodię, lubię brzmienia, podoba mi się tekst, niby ukryty pod muzyką, ale jednak ambitny. Chciałoby się potańczyć, choć wydaje się to niepoprawne. Ten kawałek to remedium dla osób, które nie bardzo wiedzą, czy w ich obecnej sytuacji lepiej śmiać się czy płakać. Odpowiedź jest jedna: tańczcie, śmiejcie się, życie to teatr, ograjcie je najlepiej jak się da.
Moi drodzy, kończymy tańczyć, czas na chwilę powagi. „Ta z Lekiem” porusza, trochę boli. Znacie uczucie naruszenia zagojonej rany? No to „Ta z Lekiem” właśnie to robi. I nie jest to zły zabieg, żebyśmy mieli jasność. Po prostu bliżej jej do największej dawki xanaxu niż wesołych lizaków na kaszel dla dzieci. Jeśli szukacie piosenki do katowania się to właśnie ją znaleźliście. Ja uwielbiam, chociaż to nie jest łatwa miłość. Wszystko mi tu gra, każda nuta, każda głoska jest potrzebna i wyjątkowa.
„Ta ze Świtem” zrobiła mi pranie mózgu. Spodziewałam się kolejnej melancholijnej ballady, już szukałam chusteczek, a tu nagle refren sprawił, że się wyprostowałam. Trochę głupio mówić, że piosenka o odchodzącej miłości i wygasającym uczuciu jest cudowna, ale tak właśnie jest. Odnoszę wrażenie, że ten duet mógłby nagrać reklamę majonezu Winiary a ja i tak byłabym zachwycona, ale cóż, wpadli mi w ucho, co poradzę.
„Ta z Powiekami” to majstersztyk, chociaż trochę kojarzy mi się z Szymonem Wydrą, który dostał do ręki te wszystkie elektroniczne instrumenty, których nie umiem nazwać. Chcę tego więcej, a oprócz tego przypomniałam sobie, że powinnam skoczyć do okulisty. Przyjemne z pożytecznym, drodzy państwo!
„Ta ze Skokiem w Bok” to miłe urozmaicenie i lekki szok. Pierwsze skojarzenie? „Tam, gdzie jest nudno, ale gdzie będziemy szczęśliwi”. Nie oznacza to, że podejrzewam twórczy duet o plagiat, bo jakby na sprawę nie spojrzeć oba utwory znacznie się od siebie różnią. Mają jednak jedną wspólną cechę: lubię je.
Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo lubię połączenia melancholijnych zwrotek z mocnymi refrenami. Okazuje się, że lubię je bardzo. Przykładem na to jest „Ta z Ubraniami”. Znowu zakładałam, że będzie smutno, a tutaj mamy prawdziwy poprawiacz nastroju. Nie, ta piosenka nie sprawi, że poczujecie się szczęśliwi jak po zjedzeniu słoika kremu czekoladowego. To bardziej ten typ nastroju, kiedy idziecie przez miasto, poły płaszcza rozwiewa wiatr a wy czujecie się jak bohaterowie filmu akcji. Ogólnie polecam. A jeśli nigdy nie czuliście takiego nastroju to proszę, nie mówcie mi o tym, bo poczuję się głupio.
Płytę kończy drugi singiel promujący debiut, mianowicie „Ta z Rajem”. Trudno jest mi wyobrazić sobie lepsze zakończenie tego krążka. Dobry tekst, bardzo ciekawe brzmienia. „Ta z Rajem” jest dla mnie idealnym wyciszeniem, zakończeniem tej niezwykłej podróży muzycznej.
Sumując mój, jak zwykle już, przydługi wywód. Korwek x Pavlo to dla mnie zupełne zaskoczenie i jedno z większych odkryć 2019 roku, a w tym roku odkryłam herbatę z mango, także jakby na sprawę nie spojrzeć, konkurencja była duża. Album polecam absolutnie każdemu, ponieważ szczerze uważam, że każdy znajdzie na nim coś dla siebie. Chcecie potańczyć? Proszę bardzo, „Ta z Nogami” poleca się serdecznie. Macie ochotę na smutny wieczór? „Ta z Odchodzeniem” albo „Ta z Lekiem” są odpowiedzią na wasze prośby. Szukacie koca? Korwek x Pavlo mają nawet to! „Ta z Kocem” jest dla tych, którzy swój koc zgubili. Liczę na to, że ten niezwykle dojrzały debiut to początek długiej, pięknej, kreatywnej przygody. A ja chcę być świadkiem tejże przygody. Korwek, Pavlo – powodzenia, szczerze trzymam kciuki!