Recenzja: Dawid Podsiadło – Annoyance and Disappointment

INFO:

Artysta: Dawid Podsiadło

Tytuł: Annoyance and Disappointment

Premiera: 6 listopad 2015

Wytwórnia: Sony

Wiele osób narzeka, że programy talent show zabijają kreatywność (komu chce się tworzyć własne numery, jak można śpiewać covery?) i lansują gwiazdki jednego przeboju. Jeśli jednak trafi na mocniejszego gracza, na scenie pojawiają się artyści, którzy przedkładają muzykę nad popularność. Tak było z Dawidem Podsiadło, który wydał rewelacyjny debiut i rzucił słuchaczy na kolana, stając się jednocześnie (co było ogromnym zaskoczeniem) polskim wokalistą numer 1.

Pochodzący z Dąbrowy Górniczej artysta na swoim pierwszym albumie „Comfort and Happines” dał się poznać jako osoba nie tylko utalentowana, ale i bardzo wrażliwa. Płyta pełna była utrzymanych w indie rockowych klimatach spokojnych piosenek, które chwilami sprawiały wrażenie, że ich autor jest starszą, zmęczoną życiem jednostką. Wyciszony dotąd Dawid otworzył się na wspieranym młodzieńczą energią wydawnictwie „Ruby Dress Skinny Dog”, które nagrał wraz ze swoim zespołem. Którego Podsiadło słyszymy na „Annoyance and Disappointment”?

Płyta rozpoczyna się minimalistycznym, nieco zimnym intrem „Sunlight”, które poprzedza dwie lekkie, przypominające debiutancki album kompozycje „Forest” i „Block”. Piosenki w głowie nie zostają i ustępują dalszym nagraniom Dawida, w tym i pierwszej propozycji w języku polskim, jakim jest przebojowy, żonglujący emocjami (wesołe zwrotki – gorzki refren) utwór „Pastempomat”. To dobry kawałek, choć lepiej słucha się będącego ukłonem dla stylistyki retro (lata 60.) „W dobrą stronę” czy błogiego, okraszonego zabawnym tekstem „Bela”.

„Byrd” to rewelacyjna, przyciągająca uwagę kompozycja, w której elektronika miesza się z gitarami. Piosenka sprawia wrażenie takiej, co za chwilę może wybuchnąć. I tak się faktycznie dzieje, czego dowodem jest hałaśliwa końcówka. Ponownie spokojniej robi się nastrojowym „Cashew/161644″ i najciekawszej propozycji na albumie – wyciszonym, ale hipnotycznym „Eight”. Obie piosenki kontrastują z „Son of Analog”, melodyjnym, przebojowym, prowadzonym klawiszami i wyraźnymi gitarowymi riffami utworem. Samego siebie Podsiadło przechodzi w zalatującym bluesem balladowym i niezwykle emocjonalnym „Where Did Your Love Go?”, które jest moim ulubionym nagraniem na „Annoyance and Disappointment”. Lekko natomiast Dawid zawodzi w wiosennym, dość nudnym „Focus”, by na nowo zasłużyć na oklaski w ponad siedmiominutowym „Four Sticks”, którego delikatna, subtelna melodia po kilkunastu sekundach ciszy zmienia się w jeszcze lepsze, bo wyrazistsze brzmienie. Zamykające płytę „Goodnight” jest zaśpiewaną wyższym głosem kompozycją dla wszystkich wrażliwców.

Wracam do pytania, które postawiłam w drugim akapicie recenzji. Dawid Podsiadło, na „Annoyance and Disappointment” pokazuje nam swoją kolejną twarz. Nie brzmi już tak smutno i ponuro jak na „Comfort and Happiness”. Daleko mu też do wydzierania się znanego z albumu Curly Heads. Nowe piosenki są czymś pomiędzy. Czymś udanym, czymś zwracającym uwagę, a przede wszystkim czymś pokazującym, że artysta mimo młodego wieku jest bardzo dojrzałym twórcą. „Annoyance and Disappointment”, wbrew tytułowi, ani nie drażni, ani nie rozczarowuje. Dawid nagrywa bardzo równą muzykę, przez co na dzień dzisiejszy nie potrafię stwierdzić, które z jego wydawnictw podoba mi się najbardziej. A to dobry znak.

MOJA OCENA:

[yasr_overall_rating size=”large”]

OCENA CZYTELNIKÓW:

[yasr_visitor_votes size=”large”]

Recenzja pochodzi z bloga The-Rockferry. Zapraszam do przeglądania strony, na której znajdziecie ponad 620 różnych recenzji i innych muzycznych tekstów.