„Mocno wierzę, że wszechświat mi kibicuje” – Wywiad z Agnieszką Adamczewską

Jak to jest wygrać „Bitwę na głosy”? Czy można uzyskać tytuł inżyniera śpiewając na pełen etat? Czego można się po niej spodziewać? To wszystko opowiedziała nam Agnieszka Adamczewska, która właśnie na nowo zaczęła podbijać polski rynek muzyczny.


Proponuję zacząć od pytań z serii łatwych, szybkich i przyjemnych. Co Ty na to?

Pewnie, czemu nie.

Powiedz nam, z kim chciałabyś nagrać duet? Mówimy tutaj zarówno o muzykach żyjących jak i o tych, którzy odeszli.

Ojejku, tak naprawdę jest bardzo dużo osób, do których żywię ogromny szacunek za to co robią, kim są, co robią na scenie i jak działają. Myślę, że pierwszym duetem, który mogłabym wymienić będzie duet z Hayley Williams, wokalistką Paramore. Uwielbiam jej twórczość, wychowałam się na jej muzyce i moim najskrytszym marzeniem jest spotkanie z nią i zamienienie kilku słów. Gdybyśmy mogły do tego nagrać coś razem to byłabym przeszczęśliwa.

Bez czego nigdy nie ruszysz się z domu?

Na pewno nie ruszam się z domu bez telefonu, bez torebki. Ostatnio też bardzo częstą rzeczą, której nie zapominam jest mój kapelusz.

Jaką piosenkę zawsze znajdziemy na Twojej playliście?

Ciężko powiedzieć, ponieważ słucham tak różnych gatunków muzycznych, że codziennie będzie to coś innego. Aktualnie chodzi mi po głowie Mans Zelmerlow „Fire In The Rain”. Zazwyczaj jednak skupiam się bardziej na całokształcie twórczości. Bardzo cenię sobie między innymi Nelly Furtado, wcześniej wspomnianą Hayley Williams czy Michaela Jacksona. Niezwykle imponuje mi również Ed Sheeran, który sam tworzy swoje utwory, pisze teksty i ma na siebie pomysł, jednocześnie zachowując zdrowy dystans nikogo nie udając. Lubię również Taylor Swift oraz Rite Ore a także Beyonce.

Kim jest Agnieszka Adamczewska? Opowiedz coś o sobie.

Myślę, że jestem ogromną marzycielką .Bardzo mocno wierzę w to, że marzenia się spełniają. Wierzę też w ludzi, którzy mnie otaczają. Jestem typem człowieka, który lubi marzyć i wychodzić do ludzi. Żywię ogromną nadzieję w stosunku do osób, które spotykam. Wiem, że warto być z drugim człowiekiem. Chyba nie umiałabym być sama. Jestem ogromnym szczęściarzem, ponieważ mogę spełniać swoje marzenia. Mam wspaniałą rodzinę, cudownych bliskich i przyjaciół. Jestem po prostu szczęśliwa. Jestem też od kilku miesięcy inżynierem, czym także mogę się poszczycić. Udało mi się po pięciu latach ukończyć studia inżynierskie, co jest rzadkim zjawiskiem wśród ludzi, którzy na co dzień wykonują zupełnie coś innego. Ukończyłam zarządzanie i inżynierię produkcji. Aktualnie jestem na magistrze, więc również studiuję. W tej chwili biorę wszystko, co życie daje, ale zobaczymy jak to wszystko się potoczy. Jeżeli stwierdzę, że czegoś jest za dużo to po prostu z czegoś zrezygnuję.

Czy jest jakiś typ muzyki, którego byś się nie podjęła? Słyszeliśmy Cię już w alternatywnym rocku, teraz melodyjny pop..

Na pewno stronię od disco polo, to mogę powiedzieć. Stronię też od metalu, screamów, growlu. Nie umiem screamować, growlować też nie. To nie jest totalnie mój typ muzyki i chociaż jestem otwarta na wiele gatunków muzycznych to te rejony nie są mi bliskie.

Jak na Twoje życie,  zarówno prywatne jak i sceniczne, wpłynęła wygrana „Bitwy na głosy” pod okiem Piotra Kupichy?

Tutaj mogłabym mówić i mówić. „Bitwa na głosy” była dla mnie bardzo ważnym etapem w życiu, dlatego że pokazała mi, jak wygląda świat show-biznesu, jak ciężki jest to trud i ile pracy trzeba włożyć, żeby coś osiągnąć w życiu. Wcześniej nie wiedziałam jak wygląda telewizja od kuchni. W tym świecie nie jest wcale różowo ani łatwo, co było dla mnie dużym zderzeniem z rzeczywistością, konfrontacja świata marzeń. Mogłam doświadczyć na żywej skórze stres, zaangażowanie, dawanie z siebie stu procent. Co zabawne, nie miałam osiemnastu lat kiedy dostałam się do programu. Moi rodzice musieli podpisywać zgodę na moje uczestnictwo. Emisja była piątego marca, a ja osiemnastkę obchodziłam ósmego marca. Było to dla mnie ciężkie przeżycie. Próba ogarnięcia tego umysłowo i fizycznie zakończyła się kroplówką, ponieważ wszystkie próby były wycieńczające. Musiało minąć kilka lat, żebym w spokoju mogła zastanowić się czy w ogóle mi się to podoba i czy sobie z tym radzę. Ostateczne pytanie padło gdzieś w moim życiu, czy chcę to robić. Odpowiedziałam twierdząco i poszłam na całość.

Płynnie przeszłyśmy do kolejnego pytania. Gdzie byłaś kiedy Cię nie było? Od „Bitwy” minęło przecież sporo czasu.

Pracowałam. Ciężko pracowałam nad warsztatem, swoim materiałem. Kończyłam studia, byłam też nauczycielem języka angielskiego. Poszczęściło mi się, ponieważ zawsze chciałam być nauczycielką, ale nie miałam ku temu możliwości. Skończyłam więc kurs z angielskiego i rozpoczęłam pracę w szkole językowej w Bytomiu. To była dla mnie niesamowita przygoda. Rok temu występowałam też w O!polskich Przebojach, wtedy też na poważnie rozpoczęła się moja współpraca z Marcinem Kindlą, z moim aktualnym producentem. Wcześniej grałam w zespole rockowym, z którym wydaliśmy płytę. Każdy z nas poszedł jednak własną drogą. Złapał nas „syndrom pierwszej płyty”. Po tej płycie postanowiłam działać solowo. Wtedy też poznałam Adama Rybaka, który wówczas stał się moim producentem. Ja pisałam piosenki, on nad tym siedział, robiliśmy różnego rodzaju produkcje. Przy Adasiu bardzo się rozwinęłam. To mój dobry przyjaciel i jedno z muzycznych guru. Bardzo wiele mu zawdzięczam, między innymi to, że współpracuję teraz z Marcinem Kindlą, ponieważ to on wziął sprawy w swoje ręce i zadzwonił do Marcina, żeby umówić nas na spotkanie. Potem Marcin się zainteresował współpracą ze mną i powoli, kroczek po kroczku to wszystko doprowadziło do tego, że jestem tu dzisiaj z Tobą.

Wydaje mi się, że coś we wszechświecie chce, żeby Ci się udało. Wszystkie zbiegi okoliczności prowadzą do szczęśliwego finału.

Wiesz, to nie jest tylko tak, że jest kolorowo. Momentami wcale nie jest tak lekko, ale uważam, że trudności w życiu i cierpienie są potrzebne. Doświadczenie jest potrzebne, ponieważ nie docenialibyśmy rzeczy, które są piękne. To nie jest tak, że zawsze było łatwo gładko i przyjemnie. Bardzo wiele było w moim życiu chwil trudnych, nie tylko muzycznych. Mogę Cię zapewnić, że doświadczenie życiowe mam. Nie ukrywam też, że mocno wierzę, wszechświat mi kibicuje.

Jakie to uczucie mieć swój singiel na szczycie POPlisty RMF FM?

To fantastyczne uczucie, latałam wręcz po ścianach. Z rodziną słuchaliśmy wspólnie POPlisty, i emocje były ogromne. Razem z rodzicami siedzieliśmy i zastanawiałyśmy się co to będzie, aż tu nagle ogłoszenie, że „Na Wszystko Przyjdzie Czas” zajmuje podium! Fantastyczne uczucie.

Osobiście uważam, że pierwsze miejsce w RMF FM to duże osiągnięcie. Zwykle rozgłośniami, które wychwytują młodych artystów są rozgłośnie lokalne, o mniejszych zasięgach, takie jak Radio Katowice.

W radiu Katowice byłam już raz i wybieram się tam po raz drugi. Na razie nie chcę za dużo zdradzać, ale szykuje się coś fajnego.

Co w życiu daje Ci Powera? Uśmiech nie schodzi Ci z ust.

Uważam, że uśmiech jest bardzo ważny. Poza tym, jest on pierwszym kosmetykiem kobiety. Bardzo lubię się uśmiechać. Co mi daje radość w życiu? Dają mi ją ludzie i daje mi ją wiara. Wiara w Boga i w życie. Nadzieja w życiu też jest ważna. Myślę, że to są takie podstawowe rzeczy. Często też tak naprawdę nie dostrzegamy, że budzimy się rano i mamy gdzie mieszkać i co jeść. Warto doceniać to, co się ma i ja staram się z całego serca to robić. Oczywiście, zdarza się tak, że coś zostanie nam odebrane, ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Ja staram się podporządkowywać wszechświatowi i brać, co jest mi dawane. Nie jest to łatwe, ale można brać z tego szczęście.

Jakie masz plany na resztę roku? EPka, płyta, trasa koncertowa?

Płyta będzie już w tym roku. Daty nie chcę zdradzać, ale prężnie pracujemy nad materiałem z Marcinem. Płyta będzie bardzo żywa, energiczna, chociaż nie zabraknie na niej wrażliwości. Mam nadzieję, że odsłonię troszeczkę rąbka tajemnicy o sobie i o tym, kim jestem. Myślę, że to bardzo ważne.

Możemy spodziewać się tekstów po angielsku, biorąc pod uwagę Twoją wcześniejszą pracę, czy raczej płyta będzie w języku ojczystym?

Ja bardzo lubię śpiewać po angielsku i swoją pierwszą płytę nagrałam właśnie w tym języku. Teraz jednak jest taki etap w moim życiu, w którym chciałabym śpiewać po polsku, bo tego mi bardzo brakuje, żeby publiczność rozumiała to co śpiewam i wiedziała, co mi siedzi w głowie.

Czy na płycie znajdą się jacyś goście? Duety, współprace?

Któż to wie? Jestem otwarta na wszelkiego rodzaju propozycje i tak naprawdę mamy jedną wielką burzę mózgów. Naprawdę na nic się nie zamykam i jeśli przyjdzie nam do głowy „zróbmy duet, bo ta piosenka się nadaje” to po prostu to zrobimy.

Powróćmy na chwilę do Twojego debiutanckiego singla „Na Wszystko Przyjdzie Czas”. Czym ta piosenka jest dla Ciebie?

Ta piosenka jest dla mnie prawdziwą receptą na szczęśliwe życie, na to jak nigdy nie warto się poddawać mimo trudności i przeciwstawień losu, gdy wszystko idzie na przekór musimy  zawsze pamiętać że na wszystko przychodzi właściwa pora i właściwy moment. Teledysk do utworu był kręcony w słonecznej Barcelonie, serdecznie zapraszam do oglądania.

Hejt w internecie jest wszędzie i jestem ciekawa, czy tak pozytywna osoba jak Ty miała nieprzyjemność spotkania się z nim?

Było parę sytuacji, w których rzeczywiście był konkretny hejt skierowany w moją stronę, ale kompletnie nie warto uwarunkowywać tego co się robi i swojej wartości tymi osobami, które Cię nie znają. Bardzo łatwo jest kogoś ocenić widząc go na obrazku. Bardzo łatwo jest kogoś zhejtować widząc go tylko w internecie, za to ciężej wypowiedzieć konstruktywną krytykę, która by była na jakimś poziomie.

Hejt trzeba ignorować i trzeba się tego uczyć. Wiadomo, że nie jest to proste i łatwe, szczególnie jeśli ktoś Cię hejtuje. Jeśli wkłada się w coś serce to naturalnym jest chęć docenienia, a jeżeli coś jest nie tak jak powinno to fajnie byłoby, gdyby negatywna opinia była na poziomie. Oczywistym jest, że nie da się uniknąć tego zjawiska w całości, ponieważ każdy może mieć zły dzień i się zdenerwować, ale czy opinia innych  ma uwarunkowywać to, kim jesteśmy? Nie, bo tylko to, kim chcesz być i to jak wyciągasz serce do drugiego człowieka jest najważniejsze. Nie to, że ktoś Cię hejtuje tylko kim jesteś. Na dobrą sprawę wszyscy jesteśmy konfrontowani. Ja wybrałam drogę, w której jestem na pierwszej linii oporu i mam tego świadomość. W tym zawodzie czasem trzeba zakładać grubą skórę i ja też tę grubą skórę staram się zakładać.

Czas na ostatnie pytanie. Chciałabyś powiedzieć coś czytelnikom Mad-Music.Pl?

Warto wierzyć w marzenia i warto wierzyć w ludzi. Nigdy nie wolno się poddawać i nie podlegać opinii ludzi. Pamiętajcie, że tak naprawdę można często zbaczać ze swojej drogi, ale tak jak tu żyjemy, zawsze możemy na nią wrócić. Wiele zależy od nas samych.