„Jeśli pozostajesz sobą – odpowiedni odbiorcy cię znajdą” – wywiad z Ryanem Mack

Ryan Mack to irlandzki artysta, którego większość fanów kojarzy z tiktoka, dzięki hitowi „Overwhelmed”. To jednak nie jedyny utwór artysty, którego zdecydowanie powinniście poznać! Polscy odbiorcy mieli szansę usłyszeć artystę na żywo w październiku, gdy supportował AJR w warszawskiej Progresji. Przed koncertem udało nam się chwilę porozmawiać o Tiktoku, sporcie i muzyce. Czy i kiedy można spodziewać się debiutanckiej płyty Ryana? Sprawdźcie sami!

Co sądzisz o tiktoku? Myślisz, że aplikacja pomaga artystom w promowaniu ich muzyki?

Tak, w stu procentach. Gdyby nie Tiktok nie grałbym dzisiaj koncertu w Polsce. Uważam, że początkujący artyści powinni pojawiać się na tiktoku.

Jeśli chodzi o twój tiktok z 30 września „jak tiktok zmienił moje życie”: Jak tik tok zmienił twoje życie? Czy wszystko, co się wydarzyło i dzieje, nie byłoby możliwe bez tego medium? Jaką inną drogę wybrał?

Tiktok zmienił moje życie w trakcie pandemii, kiedy wszyscy byliśmy znudzeni siedzeniem w domu. Zacząłem wtedy nagrywać covery innych artystów i wrzucać je na tiktoka, potem nagrałem kawałek o byciu spłukanym, który okazał się hitem. Od tego czasu moje życie się zmienia: przestałem być spłukany, zacząłem zarabiać pieniądze na muzyce. Dzięki tiktokowi instagram również się rozwinął: reelsy to pewnego rodzaju inspiracja tiktokiem.

W październiku miałeś prawie 3 500 000 słuchaczy na spotify, jak sprawdziłam dzisiaj. Jak się z tym czujesz? Czy to dużo dla Ciebie? Czy liczby są ważne? Sprawdzasz statystyki na bieżąco?

Odpowiedź „tak” na wszystkie pytania (śmiech). Moim rekordem było 3,6 miliona słuchaczy w miesiącu, więc jeszcze nie przebiliśmy rekordu. Na początku, kiedy liczby zmieniały się bardzo szybko, przejmowałem się tym. Od pewnego momentu statystyki stały się tylko liczbami i przestały na mnie wpływać. Oczywiście, że w dalszym ciągu jestem wdzięczny za każdego słuchacza czy obserwatora, ale nie sprawdzam statystyk nałogowo.

Co najbardziej cenisz w swojej publiczności?

To, że mogę być sobą. Nie muszę udawać, mogę być szczery i transparentny. Uważam, że jeśli pozostajesz sobą – odpowiedni odbiorcy cię znajdą.

Co Cię najbardziej zaskoczyło w Twojej karierze?

Hmm… To, ile zajęło mi rozwinięcie jej (śmiech). Gram na gitarze od kiedy miałem 12 lat, śpiewam od kiedy miałem 13 czy 14 lat, więc to, że dopiero teraz moja kariera się rozkręca, jest zaskakujące. Moi znajomi ciągle powtarzają, że są w szoku, bo nigdy nie przestałem grać i śpiewać, co teraz popłaca.

Co jest najtrudniejsze w byciu artystą?

Jest tego trochę. Wrzucasz swoją twórczość do internetu i musisz być gotowym na komentarze, zarówno te dobre, jak i te złe. Czasami dostajesz komentarze pełne hejtu tylko dlatego, że ktoś ma gorszy dzień. To jest słabe. My, artyści, musimy jednak pamiętać, że powodem, dla którego tworzymy, jest chęć naszego rozwoju. To, czy komuś się spodoba czy nie, powinno być dalszą kwestią. Nie każdemu podobały się obrazy Picasso. Tak samo jest z muzyką.

Czy masz chwile, w których masz ochotę rzucić wszystko? co cię nastraja do dalszych działań?

Szczerze? Nie. Staram się być pozytywnym i wdzięcznym za to, czego doświadczam. To sprawia, że nawet w chwilach kryzysu – nie poddaję się. Staram się doceniać pozycję, w której się znajduję. Gdy czuję się gorzej, staram się odpocząć, ale nigdy nie myślałem o odejściu.

Ballada dla złamanych serc czy taneczny hit, by zapomnieć o złamanym sercu? Czemu?

Chyba wolę ballady, zarówno do słuchania, jak i do pisania. W balladach jest coś takiego, co mnie przyciąga. Mogą być proste, a jednocześnie wyjątkowo potężne w wydźwięku.

Która z dotychczas wydanych piosenek jest dla Ciebie najważniejsza?

„Broke”, od tego wszystko się zaczęło. Dzięki „Broke” zrozumiałem, że muzyka to coś, czym mogę zająć się do końca życia.Oprócz tego „Overwhelmed”, które najbardziej wpłynęło na statystyki.

 


„I tak jesteśmy tylko ludźmi” czy tak o sobie myślisz? Czy jesteś tylko człowiekiem? Czy uważasz, że to, co dajesz innym, jest ważne?

Napisałem tę piosenkę w momencie,  w którym numery, o których przed chwilą rozmawialiśmy, zaczęły rosnąć. Pomyślałem sobie wtedy, że super, że statystyki się zmieniają, ale muszę pamiętać, że nawet kiedy byłem na poziomie zero, i gdy będę na szczycie – nadal jestem tylko człowiekiem. Trzymanie się tego przez całe życie ułatwia kontakty międzyludzkie. Pierwsze wersy to wiadomość dla dziecka, którym kiedyś byłem. Czy gdybym wiedział, jak zmieni się moje życie, byłbym innym człowiekiem? Druga zwrotka to dawanie sobie samemu rad na to, jak żyć dalej. „Keep going on yourself, keep trying, keep doing the best you can”.

Jaki jest dla Ciebie najodpowiedniejszy sposób wyrażania uczuć/motywacji? To jest muzyka czy coś innego?

Zdecydowanie muzyka, ale oprócz tego trenuję jujitsu, które jest bardzo popularne w Polsce. Każdy Polak, którego spotykam trenuje jujitsu. Ty nie? To aż dziwne (śmiech). To mój drugi wentyl, którego używam, do uwolnienia emocji i energii. Wyłączam głowę i pozwalam złości wyjść. „Unleash the beast” (śmiech)

Jakiej jednej lekcji chciałbyś udzielić wszystkim na świecie?

Wow, mocne pytanie. Chyba to, o czym śpiewam w „Only Human”. Ludzie myślą, czują, cierpią: wszyscy przeżywamy tak samo. Próbujcie, uczcie się, trenujcie, rozwijajcie się, popełniajcie błędy. Bądźcie ludźmi.


Kim chciałeś być w dzieciństwie?

Piłkarzem! Zawsze chciałem być jak David Beckham. Wiecie w Polsce kim jest David Beckham? Bo wiem, że jest znany, ale nie wiem czy w Polsce też (Śmiech). Tak, bardzo chciałem być jak on. Potem inspirował mnie Michael Jackson i Green Day. Chciałem robić coś więcej.

Kto jest twoim muzycznym idolem?

Mam wielu. Największym jest Jon Bellion. Gdy usłyszałem jego muzykę pomyślałem „wow, to tak należy robić muzykę. Nie musi być radiowa, nie musi podobać się wszystkim. W muzyce nie ma zasad. Rób co czujesz. Jeśli spodoba się ludziom, to fajnie, jak nie, to w przyszłym tygodniu wydasz coś nowego”.

Jak wyobrażasz sobie ewolucję twojej muzyki na przestrzeni lat?

Za produkcję muzyki wziąłem się w marcu 2020, podczas lockdownu. Przede mną długa droga nauki tego. Chciałbym stale pisać, aby rozwijać się w sztuce tworzenia. Moim marzeniem jest dotarcie z muzyką dalej, szerzej, do większej liczby odbiorców, ale zobaczymy, co przyniesie czas.

Czy jest coś, co cię zaskoczyło na tej trasie?

Jak głośne są tłumy w Europie. Ja jestem z Irlandii, mówię głośno i szybko, mam akcent. Bałem się, że widownia w Europie mnie nie zrozumie. Byłem w szoku, gdy wyszedłem na scenę w Paryżu, a publika oszalała. Uwielbiam to, że Europejczycy kochają koncerty. Nieważne, że ja jedynie supportuję AJR – skoro występuję, to widownia chce się bawić. To jest niesamowite.

Jaka jest najlepsza część supportowania AJR?

Jestem ich fanem, więc możliwość supportowania ich jest dla mnie niesamowita. Mogę podpatrywać, jak tworzą muzykę, jaki mają kontakt z publicznością. To jest niesamowite. AJR są wyjątkowymi osobowościami w przemyśle muzycznym, przebywanie w ich otoczeniu daje niesamowitą energię.

Kiedy zamierzasz wydać swój debiutancki album?

Temat płyty jest całkiem zabawny. Na pewno kiedyś ją wydam, ale mam wrażenie, że obecnie trudno jest skupić uwagę słuchaczy na całej płycie. Nie mamy czasu na słuchanie całych płyt. Chciałbym wydać album dla osób, które obecnie mnie wspierają, bo zapewne chciałyby mieć fizycznie kopię mojej twórczości. Obecnie mam wystarczająco materiału, aby wydać płytę, ale to chyba jeszcze nie mój czas.

Czy jesteś gotowy na ostatni koncert na tej trasie?

Tak, zdecydowanie! Chociaż prawie nie byłem. Lecieliśmy do Warszawy z Berlina i samolot miał ponad 3 godziny opóźnienia. Bałem się, że nie zdążymy na sound check i koncert. Jestem podekscytowany możliwością spotkania z polską widownią, bo nigdy nie byłem w Polsce. Jestem też podekscytowany powrotem do domu. Trasa trwała tylko kilka tygodni, ale czuję się, jakbym nie był w domu od kilku lat.