„Czasem wyolbrzymiam, bo na tym polega sztuka” – Wywiad z Holy Molly

Holy Molly – kobieta dynamit, o której polscy słuchacze mogli usłyszeć przy okazji przeboju z Shanguy. Jej solowa kariera nie pozostaje jednak w tyle. Prowokująca, słodko-ostra, przyszłość i teraźniejszość rumuńskiej sceny muzycznej. Czy prywatnie jest tak samo pewna siebie? Skąd wziął się jej pseudonim? Jak przetrwała pandemię?

 

Holy Molly – skąd pomysł na pseudonim?

Molly to pseudonim do imienia Maria, a tak się nazywam, ale Molly znaczy również coś innego – nie mogę głośno mówić o co chodzi, ale jeśli macie internet to znajdziecie to bez problemu (śmiech). Holy było idealnym początkiem do Molly. Moje pseudo to łamacz językowy.

 

Wcześniej miałaś przydomek „Miss Mary” i odniosłaś spory sukces. Nie boisz się zmienić pseudonimu na „Holy Molly”? Dlaczego zdecydowałaś się to zrobić?

Byłam Miss Mary od kiedy miałam 13 lat. Owszem, w Rumuni osiągnęłam jakieś sukcesy, ale w pewnym momencie poszłam do Szkoły Wyższej i zawiesiłam działalność muzyczną na 3 lata. Po tych kilku latach chciałam wrócić, ale nie czułam się już jak Miss Mary – mam wrażenie, że dorosłam, zmieniłam styl muzyki, więc postanowiłam coś zmienić. Ścięłam włosy, zmieniłam pseudonim – każda kobieta, która ścina włosy, wprowadza w życie spore zmiany. Chciałam zacząć od początku. Ludzie w dalszym ciągu myślą, nawet moi rodacy, że nie pochodzę z Rumunii.

 

Kiedyś grałaś pop, skąd wzięła się twoja miłość do muzyki EDM?

Napisałam „Menage A Trois” w 2019, zupełnie przypadkowo. Szłam do łazienki i zaczęłam nucić. Przeczuwałam, że to może być coś dobrego, więc złapałam za telefon i nagrałam melodię. Po tym, jak całość została zarejestrowana w studiu, z piosenką nie działo się nic przez 7 miesięcy, więc o niej zapomniałam. W między czasie postanowiłam zmienić pseudonim, wypuściłam pierwszy kawałek i wtedy Sony Music Niemcy poprosili o jakiś nowy utwór, więc wysłaliśmy im 20 piosenek, między innymi „Menage A Trois”. Niemcy wybrały właśnie ten utwór, chcieli go wypuścić od razu. W pierwszej chwili powiedziałam, że daję im piosenkę i mają sobie wybrać kto ją zaśpiewa. W odpowiedzi usłyszałam, że wytwórni zależy na tym, żebym to ja śpiewała. Zgodziłam się, jednak chciałam, żeby singiel nie był podpisany. Ponownie spotkałam się z odmową: „Menage A Trois” miało się pojawić na moim Spotify! Wrzuciliśmy ten utwór i od razu wybuchnął szał! Pomyślałam wtedy, że będę głupia, jeśli nie podążę tą ścieżką. I tak zostało, chociaż pop dalej jest dla mnie ważny. To  moja pierwsza miłość.


Masz odważny wizerunek, nie boisz się być ocenianą przez innych?

Nie boję się tego, bo jeśli ktoś ma mnie oceniać tylko przez mój wygląd, bez względu na resztę, to jego problem. Ja jestem całkiem nieśmiałą osobą, więc jeśli ja mam odwagę do pokazywania się w taki sposób to mam nadzieję, że pójdą za mną inni. Chcę inspirować!

 

Z jednej strony jesteś seksowną i zmysłową kobietą (jak w teledysku do „Back To Her”) a z drugiej „słodką”, „niewinną” dziewczyną (np. jak w „Twinke Twinke”) . Czujesz się wewnętrznie jak mała dziewczynka, czy lubisz prowokować?

Kochanie…. Ja nie jestem niewinną dziewczynką w „Twinkle Twinkle”! W klipie morduję faceta! (Śmiech). Zazwyczaj jestem bardziej dzieckiem niż kobietą, ale jeśli chodzi o muzykę – lubię testować tę nową część mnie. Każdy z nas ma wiele twarzy, ja mogę zadowalać moje przez sztukę, którą tworzę.


„Talk Talk” opowiada o toksycznej miłości. Masz za sobą taki bagaż doświadczeń?

To zbyt personalne! Oczywiście żartuję. Jasne, mam za sobą takie doświadczenia. Wszystko o czym piszę jest inspirowane moim życiem. Czasami wyolbrzymiam, bo na tym polega sztuka, ale tak: Been there, done that (Śmiech).

 

Pochodzisz z Rumunii, ale śpiewasz po angielsku. Czy kiedykolwiek nagrasz coś w swoim ojczystym języku?

Zdecydowanie! Dwa tygodnie nagrałam kawałek, w którym pierwszy raz od 5 lat śpiewam po rumuńsku. To było niesamowite. Jeśli cokolwiek wpadnie mi do głowy – oczywiście, że coś nagram! Kocham swój język i kraj.

 

Czy zanim stałaś się sławna w Polsce, słyszałaś coś o naszym kraju? Może jakieś stereotypy na temat Polaków?

Słyszałam, że ludzie są mniej emocjonalni, niż tego doświadczam, że jesteście zbyt religijni, a także że mężczyźni zawsze całują kobiety w grzbiet dłoni, czego niestety nie doświadczyłam.

 

Czy znasz jakichś polskich artystów poza Sanah?

Sanah (Śmiech). Poza Sanah nie znam niestety innych artystów, chociaż zdecydowanie muszę poznać więcej Waszej muzyki, bo macie niesamowity zmysł do artystów. Polacy zawsze potrafią odkryć kogoś z jakiegoś innego kraju i go rozpromować.

 

Jak wspominasz pracę z Shanguy? Wasz utwór jest niesamowity!

Tęskniłam za nimi strasznie! Nie widzieliśmy się przez kilka tygodni. Świetnie się bawiliśmy podczas kręcenia klipu do „C’est La Vie”. Jest między nami chemia, zdecydowanie.


Często widuję Cię w istastory Alexa Parkera i Olivii Addams. Czy nagrywałeś już z Alexem, a co z Olivią?

Oni są w moim zespole od trzech lat! Alex Parker wyprodukował „C’est La Vie”. Olivia Addams jest moją przyjaciółką, chociaż jeszcze nic razem nie nagrałyśmy, co jest dziwne, bo dorastałyśmy razem. Ale nigdy nie mów nigdy!

Gdybyś mógł nagrać piosenkę z dowolnym piosenkarzem, kto by to był?

Michael Jackson zdecydowanie! Chociaż czekaj, on jest martwy.. Shakira jest na drugim miejscu.

Kto Cię inspiruje?

Inspiruję się Michaelem Jacksonem i Shakirą od kiedy miałam 3 lata. W ten sposób nauczyłam się angielskiego! Christina Aguilera też była ważna w moim życiu. Teraz słucham bardzo dużo rosyjskiego trapu.

W 2020 r. mieliśmy międzynarodową kwarantannę z powodu pandemii COVID-19. Jak wspominasz ten okres? Co wtedy robiłaś?

Na początku się bałam, ale potem stworzyłam małe studio w moim mieszkaniu i tworzyłam z moim zespołem przez internet. Wychodziłam z domu tylko po to, żeby zrobić kółeczka wokół bloku. Codziennie tworzyłam, pisałam, nagrywałam, ćwiczyłam. Dla mnie to był bardzo produktywny czas.

Bardzo dziękuję za miłą rozmowę! Życzę wielu sukcesów i jeszcze więcej wspaniałej muzyki!