„Muszę iść tam sam” – czy Kamil Hussein okaże się polskim The Weeknd?

Od najmłodszych lat ciągnęło go w stronę artystyczną – zaczynał w chórze kościelnym, by później w latach młodzieńczych zacząć tworzyć. The Weeknd, Marek Grechuta i Krzysztof Krawczyk: choć każda z tych osób pochodzi z zupełnie innej bajki, to z każdej z nich czerpie inspirację. Długo czekał na odpowiedni moment, by pokazać światu to, co jest dla niego najważniejsze i co gra w jego duszy: i właśnie zaprezentował debiutancki singiel.

Muszę iść tam sam to opowieść o momencie, w którym trzeba dokonać wyboru własnej drogi – wtedy gdy wszyscy dookoła mają na nią już swoje pomysły. Każdy, w tym utworze, znajdzie cząstkę siebie i swojej historii – czy to w relacji z rodzicami, przyjaciółmi czy w związku. Jednak nadchodzi czas, kiedy wizje innych trzeba zostawić w spokoju i samemu ruszyć w utorowaną własnymi decyzjami podróż. Dlatego teraz Kamil skupia się na rozwijaniu pasji i tworzeniu kolejnych kompozycji, które niedługo ujrzą światło dzienne.

Muszę iść tam sam to pierwszy z przygotowanych przez Kamila singli. Z utworu bije niesamowita świeżość, która od pierwszych sekund zapada w pamięci. Rytmiczny, lekko popowy i alternatywny kawałek z dodatkiem elektronicznych rytmów, który uzupełnia ciekawy głos – to wszystko sprawia, że nie da się przejść koło tego utworu obojętnie. Czyżby Kamil był polskim odpowiednikiem The Weeknd?

W najbliższym czasie spodziewać się można znacznie więcej. Autorami muzyki są Kamil, Krzysztof Romankiewicz i Agim Dzeljilji, a słowa napisali Mateusz Kochaniec i Cezary Sokół. Hussein łączy w sobie cechy i poglądy Polaków o różnych upodobaniach politycznych. Z jednej strony syryjskie i tradycyjnie polskie przywiązanie do rodziny, a z drugiej postępowość, walka o tolerancję, równouprawnienie i prawa grup wykluczonych.


Więcej:

Kamil na Facebooku