Jak rozpoznać zmianę pór roku? Dla jednych to pąki kwiatów, dla innych – ciepły wiatr. Ja początków wiosny upatruję w zwiększonej ilości koncertów. Wczorajszy wieczór spędziłam tam, gdzie lubię najbardziej: pod sceną. A na scenie, rozpoczynająca trasę „Zaczynam się od miłości”, Natalia Przybysz.
To był mój piąty czy szósty koncert Natalii Przybysz, więc miałam pewne oczekiwania. Spodziewałam się tego, co już dobrze znane – wspólnego śpiewu i tańca. Chwil błahych i ulotnych. Zamiast tego otrzymałam dużo więcej. Natalia rozpoczęła od monologu Kory, w którym słychać było echo dwóch, niezależnych dusz splecionych w jedną. Już ze sceny artystka przedstawiła muzykę jako terapię na dni dobre i złe. Motyw leczenia dusz i ciała powracał jak bumerang, jednak czy można mówić o emocjach, gdy głos grzęźnie w gardle?
Przyznam, że tęskniłam za wręcz namacalną wymianą energii, zdartym gardłem, basem tak wyraźnym, że aż wyczuwalnym w żyłach i poczuciem jedności z tłumem. Za wyzwoleniem i intymnością. Może dlatego tak bardzo lubię koncerty w mniejszych przestrzeniach. Łatwiej jest osiągnąć ten stan, gdy wokół ludzi jest mniej. Nie mówię, że plenery czy koncerty stadionowe to coś złego – lubię je i bardzo doceniam, natomiast uważam, że część artystów po prostu lepiej brzmi w klubach. Ta moja niepisana teoria dotyczy między innymi właśnie Natalii Przybysz, a jakieś porównanie mam, ponieważ słyszałam ją zarówno na dużej, plenerowej scenie, jak i małej, klubowej. Zdecydowanie wybieram drugą opcję, gdzie dogłębniej odczuwa się przepływ emocji.
Gdybym miała wskazać najmocniejsze elementy tego wydarzenia, to bez zawahania postawię na Krakowski Spleen; Stoję, stoję i Jak Malować Ogień. Być może wynika to ze słabości do bardziej drapieżnej wersji Natalii, bo przecież cały koncert był przepięknym wydarzeniem. Żałuję jedynie, że na setliście nie znalazło się więcej utworów z poprzednich płyt artystki. Zabrakło mi Nazywam się niebo, Miodu czy Dzieci Malarzy.
Jestem więc wdzięczna za ten wieczór, za możliwość odkrycia Kory na nowo, za emocje, zdarte gardło i wzruszenie, a Wam gorąco polecam udanie się na koncert w ramach trasy „Zaczynam się od miłości”. A jeśli planujcie pojawić się na koncertach w Królestwie, to do zobaczenia pod sceną!