Ofelia: „Jest w tym coś niesamowicie pięknego, kiedy człowiek ufa temu co w nim drzemie”

Minęła chwila od wydania debiutanckiego albumu. Płyta została bardzo dobrze przyjęta, szybko zyskując miano debiutu roku. Ja, przyznaję się bez bicia, dosyć niedawno sięgnęłam po 'Ofelię’ i natychmiast pożałowałam tych kilku miesięcy zwłoki. Jak z tej perspektywy czasu patrzysz na album? Jest taki, jak chciałaś i jak go sobie wyobrażałaś?

  • W sumie ciężko mi o tym mówić, bo płyta jest zrobiona uczciwie. Chciałam, aby było w niej dużo prawdy i nie planowałam używać trików, żeby zdobyć czyjąś przychylność. Trudno mi to powiedzieć, bo jestem chorobliwą perfekcjonistką, ale odważę się – jestem zadowolona (śmiech).

Wielu ludzi już dawno Cię zaszufladkowało, co dosyć często ma miejsce. Czy tworząc płytę, miałaś z tyłu głowy by zrobić coś takiego, co zerwie z Ciebie łatkę na dobre? Coś co będzie zupełnym przeciwieństwem dotychczasowych artystycznych osiągnięć?

  • Oczywiście! Może nie wprost, ale przede wszystkim miałam cel. Zrobić coś, co będzie w stu procentach zgodne z moją muzyczną wrażliwością – coś, co wypływa prosto z serca. Liczyłam, że to raz na zawsze zedrze tę łatkę. Chyba powoli mi się to udaje, bo wiele osób jest oczywiście zdziwiona, że potrafię śpiewać (śmiech). Tak naprawdę to pierwsza rzecz, z którą się w pełni utożsamiam artystycznie. Nie mogę tego powiedzieć o innych moich doświadczeniach. Jest zwykła praca, która jest w porządku i z drugiej strony jest praca pełna pasji. Muzyka jest zdecydowanie tą drugą!

Polska scena muzyczna jest mi niezwykle bliska, przesłuchałam wiele różnych wydawnictw. Ale rzadko trafiam na tak spójne muzycznie i tekstowo albumy – myślę, że mogłabym policzyć je na palcach dwóch rąk i Twój zająłby miejsce w czołówce. Pomysł na niego miałaś od samego początku czy kiełkował w miarę tworzenia? Skupiałaś się właśnie na tej spójności czy pojawiła się ona zupełnie nieplanowanie?

  • Spójność była dla mnie szalenie ważna. Zarówno, jeśli chodzi o cały album jak i pojedyncze piosenki. Z reguły najpierw piszę muzykę – to z niej wypływa mi tekst. Może stąd pojawił się ten rodzaj spoiwa, dzięki tej kolejności? Nie wiem sama. Jeśli chodzi o cały album, to starałam się aby była to pełna opowieść. Czułam, że jeśli każdy element będzie szczery w stu procentach, to siłą rzeczy historia będzie spójną – bo jest moją indywidualną.

Słuchając albumu, w głowie pojawiało mi się wiele inspiracji. Muzyka ludowa, folkowa. Trochę indie popu, trochę country. Brzmi jak mieszanka wybuchowa, ale ona zamiast rozwalić wszystko wkoło rozwala wszystko wewnątrz. Brzmi niespodziewanie dobrze. A co tak naprawdę Cię zainspirowało, a może kto?

  • Hmmmm, nikt konkretnie. Inspiruje mnie, kiedy artyści ryzykują i robią coś na dwieście procent – i nie biorą jeńców! To nie jest częste, zwłaszcza w Polsce. Jest w tym coś niesamowicie pięknego, kiedy człowiek ufa temu co w nim drzemie i pozwala tej sile wyjść na zewnątrz – nie oceniając jej, tylko dając pełną swobodę. Lubię też artystów ambitnych, takich którzy chcą swoją muzyką łamać stereotypy. Takich, którzy kombinują dziwacznie jak na przykład Bon Iver czy Kanye West. Szanuję zwłaszcza tego drugiego za jaja! Ja zwyczajnie chciałam delikatnie zaprosić słuchaczy do mojego świata, który myślę, że wraz z kolejnymi płytami będzie ich jeszcze zaskakiwał i otwierał głowy, serca. Mam apetyt na eksperymenty. Bez nich świat stałby w miejscu.

Kiedyś tworzyłaś głównie po angielsku, teraz przerzuciłaś się tylko na język ojczysty. Po przetestowaniu dwóch sposobności, do której Ci bliżej i dlaczego?

  • Jestem totalnie team język polski. Jest o wiele trudniejszy i tu może właśnie wychodzi moja ambicja. Ja nie lubię słuchać polskich muzyków śpiewających po angielsku. Poza tym moje ucho zawsze uważniej wsłuchuje się w ojczysty język, który jest według mnie przepiękny. Więc może chciałam po prostu tym zdobyć więcej uwagi?

Powiedziałaś też, że z łatwością piszesz teksty piosenek 'o niczym’ i że chcesz postawić sobie poprzeczkę napisania czegoś skomplikowanego i z drugiej strony też czasochłonnego. To było takie wyzwanie dla siebie czy coś Cię zainspirowało? A może gdzieś w głowie pojawiła się myśl postawienia tej poprzeczki kolegom i koleżankom z branży? I czy któryś z utworów z Ofelii zadowolił Cię w tej kwestii?

  • Absolutnie nie chciałam podnosić nikomu poprzeczki. To bardziej chodzi o moją własną uczciwość jako twórcy – zresztą o tym mówiłam też w pierwszym pytaniu. To jest ten mój obowiązek, mając możliwość 'mówienia’ przez muzykę. Jeśli marnowałabym czas słuchacza na 'pitu pitu’, to nie potrafiłabym spojrzeć sobie w oczy. Zależało mi, aby każda piosenka miała w sobie jakąś wartość – chociaż to już nie mnie oceniać, czy rzeczywiście ma. Nawet ’Dawno’, które powstawało w czasie pisarskiej suszy jest właśnie tym zainspirowane – jest to piosenka o szukaniu głosu i tęsknocie za nim.

Skąd pomysł na nazwę trasy? 'Księgi Ofeliowe’ zostały zainspirowane twórczością naszej noblistki czy zbieżność jest przypadkowa i nie ma w niej drugiego dna?

  • Nazwa na trasę to przypadek z tą zbieżnością. Nie przeczytałam jeszcze 'Ksiąg Jakubowych’, chociaż czekają na mojej półce w domu. Nie wiedziałam jak się zabrać do tej nazwy. Kombinowałam, czy ma być to tytuł piosenki czy kolor – a może coś zupełnie innego? Aż w końcu mnie olśniło! Przecież od lat miłuję artystów, którzy na każdym koncercie robią coś totalnie innego. Tworzą żywą muzykę – jak chociażby Jack White. Nie grzeje mnie odgrywanie utworów z płyty tak „o”. Nazwa trasy zawiera dokładnie to. ’Księgi’, czyli różne historie zebrane razem w trakcie koncertów Ofelii. Chcę, aby ludzie którzy przyjdą na koncerty, zapisali na karteczkach po jednym słowie. A ja pod koniec trasy napiszę z tych słów piosenkę, która będzie się nazywać ’Księgi Ofeliowe’ – i w rzeczywistości nimi będzie!

Masz za sobą już trochę występów: Sofary, Open’er, supporty (chociażby na trasie chłopaków z BEMY). Lada moment ruszasz w trasę z debiutanckim, długogrającym krążkiem. Czujesz stres, mimo licznego do tej pory koncertowania z własnym materiałem? Debiut stawia pewne wyzwania, podnosi poziom którego od siebie oczekujesz?

  • Jestem maksymalnie zestresowana. Chcę, żeby to było naprawdę wyjątkowe wydarzenie – zarówno dla mnie jak i dla tych którzy przyjdą posłuchać/pośpiewać ze mną. Mam też nadzieję, że jednak ten stres zniknie szybko – nie chcę, żeby odebrał mi frajdę!

Prywatnie wydajesz się być osobą zrównoważoną, raczej twardo stąpającą po ziemi. Ofelia to, mam wrażenie, Twoje przeciwieństwo – bajkowa i szalona, wręcz bujająca w obłokach postać. To trochę Twoje alter ego, a może chciałaś przemycić cząstkę siebie?

  • Chyba powinnam stwierdzić, że Ofelią się urodziłam a Igą się musiałam stać. Życie bywa trudne i wymagające – dzięki tej stronie która jest zrównoważona i ogarnięta, jestem w stanie zdrowo funkcjonować i lepiej radzę sobie z niektórymi sprawami. Ofelia potrzebuje Igi a Iga Ofelii. Staram się dbać o obie, ale zdecydowanie Ofelia jest bardziej atencyjna (śmiech)!

Ulubiony utwór z Ofelii? – ’Dzieci Saute’
Najlepszy album zagraniczny i polski (z okresu roku, ale niekonieczne debiutancki)? – Kayne: ’Follow God’ i Bitamina: Kwiaty i Korzenie
Co się ostatnio wzruszyło? – Szczeniaczek, któremu znaleźliśmy dom na Bali. Tęsknię za nim, bo był tak piękny i dobry, że po prostu mnie wzruszał.
Ostatni sen? – Śniło mi się, że jeździłam samochodem, który chcę kupić. Okazało się, że jest strasznie głośny! (śmiech)


Więcej:

Ofelia na Facebooku