Prywatna lista – top 10 poleconych muzyków

Jakby to zacząć… Dzień dobry Świecie, nazywam się Weronika i tworzę dla Was od ponad dwóch lat. W tym czasie pisałam recenzje, namawiałam artystów do tworzenia tematycznych playlist, rozmawiałam o muzyce godzinami. Teraz nadszedł czas, żebym to ja stworzyła swoją listę. Pomysł wpadł mi spontanicznie, chociaż jakieś ziarenko kiełkowało we mnie od dawna. Drogi Świecie, przed Wami moje top 10 muzyków, których polecili mi znajomi!

  • Bastille

Ta brytyjska grupa zagościła w moim życiu najwcześniej, bo jeszcze w gimnazjum. Podczas jednego z zastępstw spędzanego w świetlicy szkolnej razem z moją ówczesną przyjaciółką, Roksaną, słuchałyśmy kawałków zgranych na jej mp3. Wśród wielu melancholijnych utworów znalazł się jeden, który zagościł w moim  życiu na wiele lat. Mowa o Sleepsong Bastille. Już nie pamiętam co dokładnie sprawiło, że moje serce zabiło szybciej, jednak teraz, sześć lat później, śmiało mogę powiedzieć – Roksana, dziękuję. Otworzyłaś mi drzwi do mojej największej muzycznej miłości.

  • Mery Spolsky

Było wiosenne popołudnie, kiedy moja przyjaciółka z Poznania, redaktor Maria K. wysłała mi link do nagrania z youtube z wiadomością „Stara, słuchaj tego, szybko”. Jak przystało na potulną osobę, posłusznie kliknęłam w link i od tego czasu moje życie nie jest takie samo. Pewna Pani ubrana w krzyże i paski pomogła mi nabrać wiary w siebie. Zerwania, złamane serca czy spacery późną nocą po szemranych okolicach z Mery na słuchawkach są jak spacerek starówką Krakowa w południe. Łatwo, miło i „koniecznie na obcasie”. Zaczęło się od Miło było Pana poznać, a trwa do dziś, chociaż minęły już trzy lata. Mery, dziękuję za Mery!

  • Kortez

Są takie miłości, które, choć nieszczęśliwe, zostawiają po sobie wiele dobra. Taką relacją po czasie okazała się ta, która dała mi Korteza. Godziny spędzone na skype, wspólne śpiewanie jego utworów i przekonywanie niechętnej mnie do niskiego głosu wokalisty. Przekonałam się, choć spotkania z tą muzyką na żywo nadal wyjątkowo poruszają, mimo upływu czasu. I tylko gdzieś z tyłu głowy nucę sobie Dobry Moment,  chociaż chciałoby się, żeby chwila trwała nadal. Piotrek, Piotruś – wiem, że trafisz na ten tekst. Dziękuję za wspomnienia, Korteza, Dobry Moment i tyle uśmiechów do ekranu. Tęsknię troszkę, ale to pewnie wiesz.

  • Kwiat Jabłoni

W moim życiu było dwóch Piotrów, którzy wywarli na mnie duży wpływ, zarówno życiowo, jak i muzycznie. Drugi z nich podesłał mi link do Dziś Późno Pójdę Spać z jednej strony, bo dobre, a z drugiej, żeby pośmiać się z mojej bezsenności. Bezsenność jak była tak jest, miłość do Kwiatu Jabłoni urodziła się w dniu otrzymania linku, a Piotra, niestety, już ze mną nie ma. Głupota, za dużo słów – życie, błędy. Piotr, dziękuję, przepraszam, tęsknię, trzymam kciuki. Spełniaj się, będąc wzorowym psychologu.

  • Ralph Kaminski

Z Ralphem jest o tyle zabawnie, że w podobnym czasie podesłały mi go trzy osoby: moja prywatna młodsza siostra Marta, wspomniana wcześniej redaktor Maria K. i moja ówczesna przyjaciółka, Majka. Nie pamiętam, który kawałek podesłały mi Panie, wiem jednak, że od tego czasu byłam na każdym koncercie Ralpha na Śląsku i dalej nie kupiłam pierwszej płyty, ale obiecuję poprawę. Dziewczyny, tak jak poprzednim osobom, Wam również dziękuję – nie sądziłam, że można tańczyć i skakać do piosenek o rozstaniu i bólu. Możn, więc skaczmy i bawmy się, jakby jutra miało nie być.

  • Kodaline

Zaczęło się niewinnie, od słów „w sumie to pojechałabym na koncert, ale sama to tak bez sensu…”. Wtedy pojawił się Arek, który również stwierdził, że w sumie chciałby, ale nie chciał sam. Zebraliśmy więc nasze nieogarnięte osobowości, kupiliśmy bilety na koncert i autobus i wybraliśmy się na szaloną podróż do Krakowa, naznaczoną gubieniem się, czekaniem do późna i zmęczeniem. Czy było warto? Oczywiście. Czy poszłabym znowu na ten koncert? Pewnie. Czy zabrałabym ze sobą kolegę Arkadiusza? Tak, ponieważ wzorowo spisał się  jako podajnik powerbanka. Polecam każdemu takiego koncertowego towarzysza.

  • Taconafide

Musicie wiedzieć jedno: średnio przepadam za rapem. Naprawdę, nie wiem czemu, proszę mnie nie bić, to nie są moje klimaty. Jednak, mój przyjaciel kocha rap, a kiedy jedzie się jego autem w roli pasażera to średnio wypada narzucać gatunek muzyczny lecący w tle. Któregoś pięknego dnia Kamil, jak zwykle, ratował mi skórę i wiózł mnie na pociąg. Zadowolony z siebie rzucił „to ci się spodoba”. O dziwo, miał rację, a ja zapałałam uczuciem do pierwszego polskiego rap boysbandu. Wszystko za sprawą Art B. Miesiąc później nawet mój własny ojciec słuchał w aucie Taconafide, a to za sprawą mojego cudownego, pomocnego przyjaciela. Kamil, mam nadzieję, że jeszcze wielokrotnie będziesz ratował mi skórę i przedstawiał przy tym nowe kawałki.

  • Ashura

Mam na roku dobrą znajomą, a ta dobra znajoma ma chłopaka, który gra w zespole. Zespół nazywa się Ashura a ja, jak na dobrą koleżankę przystało, staram się o chłopakach wspominać tak często, jak tylko się da. Skutek? Polubiłam się z metalem, słucham, kiedy w domu skończy się kawa a ja muszę się rozbudzić. Serdecznie polecam tę metodę, a zarówno Kini jak i Kacprowi bardzo dziękuję za rozszerzenie moich muzycznych horyzontów.

  • Jacek Stachursky

Naprawdę, w życiu nie powiedziałabym, że Jacek trafi do tego zestawienia. Owszem, recenzowałam płytę i była to nawet pozytywna recenzja, ale żeby od razu top 10? A tu niespodzianka. Jak do tego doszło? Dostałam podwójną wejściówkę na koncert w Katowicach, więc postanowiłam zabrać ze sobą moją przyjaciółkę. Był to nasz drugi koncert dzień po dniu, więc, szczerze mówiąc, średnio chciało nam się iść. Uznałam jednak, że byłoby to nieprofesjonalne, narzuciłam na nas merch i dziwny makijaż i zebrałyśmy się do klubu. W jakim ja byłam mylnym błędzie! Razem z Pauliną uznałyśmy, że był to absolutnie jeden z najlepszych koncertów w naszym życiu, a ja byłam już na kilku koncertach. Polecamy, Pan Jacek ma lepszą kondycję niż ja kiedykolwiek mieć będę, więc rada od nas – nie próbujcie dotrzymać mu tępa skoków. Nie dacie rady.

  • Sanah

Było to tak… Idę z moją najlepszą przyjaciółką, Pauliną K., po Katowicach. Ładna pogoda, wolne popołudnie, żyć nie umierać. Nagle Paulina mówi „odkryłam ładnie śpiewającą dziewczynę”, więc klasycznie, proszę o link. Wróciłam do domu, kliknęłam w link i rozpłynęłam się. Sanah ujęła mnie od początku, wizerunkiem, muzyką, tekstami. Paula miała rację mówiąc o ładnym śpiewie. Kilka dni temu mogłam się jej odwdzięczyć, więc sprezentowałam mojej Pauli płytę Sanah. Mam nadzieję, że będzie się słuchała tak dobrze, jak mi.

Na końcu mojego prywatnego zestawienia chciałabym jeszcze raz gorąco podziękować wszystkim i każdemu z osobna z wymienionych tu osób za to, że kreują moją muzyczną tożsamość każdego dnia. Jesteście niesamowici, a Wasze wybory kształtują mnie, zarówno jako człowieka, jak i redaktora. Błagam, nigdy nie przestawajcie tego robić! Uwielbiam Was, W.